Na naukę pisania nigdy nie jest za późno! Konrad stawia pierwsze kroki w chińskiej kaligrafii. Zapraszamy do prześledzenia kolejnej relacji z wizyty naszych stypendystów na chińskiej wyspie.
Wczoraj odbyłem lekcję kaligrafii u sąsiadów mojej rodziny, gdzie zostaliśmy nad wyraz ciepło i serdecznie przyjęci. Jak przystało, przed wejściem zdjęliśmy buty. Zasiadłem na malutkim stołeczku, a przede mną leżały: atrament, kilka pergaminów oraz pędzle.
Obok mnie usiadła piękna dziewczyna i wzięła w dłoń pędzel. Pokazała mi, jak się go trzyma. Sam nieporadnie złapałem swój, a ona się uśmiechnęła i zanurzyła własny w atramencie. Potem tylko powtarzałem jej sprawne ruchy na moim pergaminie. Każda jej kreska była nienaganna, równa, dynamiczna. Moje zaś zdradzały niewprawną rękę (jakże różni się chińska kaligrafia od malarstwa olejnego!). Jako artysta mogę stwierdzić, że chińskie znaki są bardzo precyzyjne. Na pierwszy rzut oka wydają się chaotyczne; po godzinie ich malowania zaczyna się dostrzegać symetrię, perspektywę, a co najważniejsze – duszę. Czy wiecie, ile wysiłku i czasu trzeba poświęcić, żeby dopracować technikę malowania „końcówek linii”? W ich znakach nie ma niepotrzebnych kresek; wszystko jest idealnie wyliczone.
Potem ojciec Shina usiadł nad pergaminem. Z początku tylko siedział i się uśmiechał. Wreszcie wziął do reki pędzel, umoczył go w tuszu i zaczął malować. Był tak sprawny! Tak szybki! Każdy jego ruch okazywał się doskonale wymierzony i swobodny. Zawstydziłem się wtedy, bo ja cyzelowałem moje linie, a czasem nawet je powtarzałem. Usiadłem więc znowu i nabrałem swobody. Dziewczyna wciąż bezbłędnie rysowała kreski. Ja przyspieszyłem – malowałem teraz trzy razy szybciej. Nie pilnując sposobu trzymania pędzla, złapałem go bardziej „europejsko”. Przyciskałem raz mocniej, raz słabiej. Szczerze powiedziawszy, polubiłem kaligrafię. Myślę, że po powrocie będę od czasu do czasu wypisywał chińskie znaki.
Poza tym podczas wizyty zostałem poczęstowany herbatą i ciasteczkami, a na koniec rozegrałem partię chińskich szachów.