Kino w poszukiwaniu nowej godnej śmierci

Biało czarne zdjęcie rzeźb cmentarnych. Kobieta całuje w czoło leżącą na jej kolanach zmarłą kobietę

Współczesne kino nie odwraca wzroku od problemów starości, choroby i śmierci, ale dalekie jest od religijnej perspektywy – diagnozuje Jakub Majmurek. Zapraszamy do lektury!

W filmie „Opiekun” (2015) Michela Franco Tim Roth wciela się w opiekuna osób terminalnie chorych, lub niezdolnych do samodzielnego funkcjonowania. Kamera w chłodny, zdystansowany sposób pokazuje pracę bohatera z pacjentami, bliskość i intymność, jaka tworzy się między Davidem a kolejnymi osobami oddanymi pod jego opiekę.

Specyficzna relacja, jaka wytwarza się między nimi, wywołuje wyraźny dyskomfort i niepokój bliskich pacjentów. Rodzina jednego z nich oskarża nawet Davida o molestowanie seksualne powierzonego jego opiece pacjenta – starszego mężczyzny unieruchomionego po wylewie. Wszystko dlatego, że David pomaga mu w odtworzeniu pornograficznego filmu – niezdolny do samodzielnego funkcjonowania mężczyzna ciągle odczuwa popęd seksualny, z czym jego bliscy wyraźnie mają wielki problem.

Dyskomfort rodzin pacjentów Davida, obserwujących jego pracę, udziela się nam, jako widzom obserwującym to wszystko na ekranie. Ten dyskomfort ma wiele źródeł, czujemy, że nasze spojrzenie ingeruje w coś głęboko intymnego, że podglądamy osoby w sytuacji kruchości i wrażliwości, w jakiej nikt z nas nie chciałby najpewniej być wystawiony na widoczność. Ale poza tymi wszystkimi powodami dochodzi jeszcze jeden: problem, jaki współczesna kultura ma z obrazami starości, śmierci, choroby uniemożliwiającej normalne, samodzielne funkcjonowanie, skazującej na zależność od innych.

Ten problem odczuwamy, gdy oglądamy takie filmy, jak „Opiekun”, gdy próbujemy o nich mówić i pisać. A jednocześnie, wbrew pojawiającemu się czasem w dyskusjach na temat reprezentacji starości i śmierci poglądowi, nie jest prawdą, że współczesna kultura, w tym kino odwracają wzrok od problemów starości, choroby i śmierci. „Opiekun” jest tylko jednym z kilku znaczących – docenionych przez krytyków i zdobywających nagrody – filmów z ostatnich dwóch dekad podejmujących ten temat.

Prawo do własnej śmierci

Jedną z pacjentek Davida jest Martha. Kobieta choruje na raka, choroba odbiera jej możliwość samodzielnego funkcjonowania. Martha wie, że jej sytuacja się nie poprawi, prosi Davida, by pomógł jej umrzeć. Gdy ten początkowo odmawia, kobieta go zwalnia.

Pytanie o eutanazję, o to czy w sytuacji terminalnej, radykalnie redukującej jakość życia choroby nie powinniśmy mieć prawa do śmierci na życzenie – a także do uzyskania pomocy w przeprowadzeniu koniecznej do tego procedury – często wraca we współczesnych filmowych obrazach starości, cierpienia, choroby. Trudno dziwić się, że kino zadaje to pytanie. Jest produktem kultury, w jakiej powstaje, a kultura ta stawia w centrum takie wartości, jak pragmatyczne unikanie cierpienia, prawo do autoekspresji, autonomię, sprawczość i możliwość realizowania życiowych projektów, prawo do decydowania o sobie i swoim ciele. Jest oczywiste, że kultura oparta na tych wartościach musi stawiać sobie pytanie, co z sytuacjami paraliżującej, pozostawiającej w zależności od innych, niedającej nadziei na wyzdrowienie choroby, uniemożliwiającej podejmowanie najprostszych samodzielnych czynności. O to, czy jednostka postawiona w takiej sytuacji nie powinna mieć prawa do zdecydowania o własnej śmierci – zarówno w sensie moralnym, jak i prawnym.

Pytania te wprowadzają dwa nagradzane filmy z pierwszej dekady wieku: „Inwazja barbarzyńców” (2003) Denysa Arcanda oraz „W stronę morza” Alejandro Amenábara (2004). Ten drugi film przedstawia opartą na faktach historię Hiszpana Ramóna Sampdero, sparaliżowanego po wypadku od szyi w dół, walczącego prawie trzydzieści lat o prawo do eutanazji. Ramón nie widzi sensu kontynuowania życia w stanie paraliżu, sytuacji całkowitej zależności od innych uważa za głęboko upokarzającą i pozbawiającą go godności.

Film przyjmuje punkt widzenia Ramóna, sprawia, że współczujemy sparaliżowanemu mężczyźnie i zaczynamy rozumieć argumenty, jakie przedstawia w swojej walce o to godną, w jego rozumieniu, śmierć. Ramón ze względu na swój paraliż nie jest przy tym w stanie zakończyć swojego życia samodzielnie, a nie chce, by osoby, które byłyby gotowe pomóc mu w zakończeniu życia, poniosły konsekwencje prawne swoich czynów.

Ramón przegrywa swoją walkę przed hiszpańskimi sądami, w ostatniej scenie filmu wszyscy jego bliscy – rodzina i przyjaciele – pomagają mu umrzeć. Każdy z nich wykonuje drobną czynność konieczną do uśmiercenia mężczyzny, za którą samą w sobie nie powinien ponieść konsekwencji prawnych. To ostatnie pożegnanie Ramóna zostaje przedstawione jako świecki rytuał dobrej śmierci, akt najwyższego miłosierdzia ze stronu bliskich sparaliżowanego mężczyzny.

Podobny obraz śmierci pojawia się w filmie Arcanda. Jego bohaterem jest starszy uniwersytecki profesor z frankofońskiej Kanady, Rémy. Mężczyzna jest weteranem wieku XX, czującym się radykalnie zagubionym w XXI stuleciu. Przeszedł przez uwiedzenie szeregiem ideologii, które do końca wieku zdążyły zupełnie się skompromitować i zbankrutować. Jako zaangażowany intelektualista Rémy nie odniósł wielkich sukcesów ani na polu pracy intelektualnej, ani zaangażowania. Syn mężczyzny zajmuje się zarabianiem poważnych pieniędzy w Stanach i reprezentuje wszystko to, przeciw czemu jego ojciec angażował się przez całe swoje życie.

Rozliczenie się z własną przeszłością wymusza na Rémym choroba – terminalny nowotwór. Przetrwać pomaga mu ją heroina, którą kupuje mu syn – mimo pretensji do ojca o „rozbicie rodziny”, o zdrady i egoizm, w ostatnich chwilach poświęcający się opiece nad ojcem. W końcowej scenie „Inwazji” Rémy umiera, przyjmując śmiertelną dawkę narkotyku, otoczony przez swoich przyjaciół, byłe partnerki, rodzinę. Arcand przedstawia taką śmierć swojego bohatera, jak wzruszający, głęboko ludzki świecki rytuał śmierci, łączący prawo do autonomii, wyboru sposobu rozstania się z życiem, z etyką miłości i troski.

Między miłością bliźniego a nihilizmem

Oglądając te dwa obrazy można jednocześnie zadawać sobie pytanie, czy Amenábar i Arcand nie ułatwiają sobie za bardzo zadania. Czy stawiając temat prawa do wyboru godnej śmierci, nie usuwają poza kadr niewygodnych dla siebie obrazów: cierpienia bliskich osoby podejmującej podobną decyzję czy samej przerażającej materialności śmierci – także tej, jaką jednostka sama dla siebie wybiera. Filmy z drugiej i trzeciej dekady XXI wieku bardziej komplikują obraz.

W „Miłości” (2012) Michaela Haneke obserwujemy parę paryskich emerytowanych nauczycieli muzyki: Annę i Goerge’a. Anna po dwóch zawałach zostaje prawie zupełnie sparaliżowana. Nie jest zdolna do samodzielnego funkcjonowania. George zajmuje się nią, wchodzi w rolę pielęgniarza. Nie radzi sobie z tym zadaniem, wynajmuje pielęgniarki do pomocy, odmawia jednak, gdy jego córka proponuje umieszczenie rodziców w domu opieki – wcześniej obiecał Annie, że nie zamknie jej w żadnym podobnym miejscu.

Opieka nad małżonką staje się coraz większym ciężarem dla mężczyzny. W końcu, w stanowiącej kulminację filmu scenie, George dusi swoją żonę poduszką. Następnie ubiera jej ciało w elegancką sukienkę, dekoruje łóżko, gdzie spoczywają jej zwłoki, świeżo zerwanymi kwiatami i zamyka wspólne mieszkanie.

Jak interpretować gest mężczyzny? Czy jest ostatecznym gestem miłości i troski, nawet jeśli radykalnie naruszającym intuicje moralne wywiedzione z chrześcijańskich wyobrażeń na temat „świętości życia”? A może zbrodnią w afekcie mężczyzny, który nie był w stanie psychicznie unieść ciężaru opieki nad małżonką? Albo symbolem nihilizmu kultury, która tak skupiona jest na fantazjach o młodości, sile, sprawczości, że nie jest w stanie nadać żadnego sensu starości, chorobie, umieraniu?

Haneke nie rozstrzyga tego dylematu, zostawia widzom przestrzeń do interpretacji. Jednocześnie konfrontuje ich z całą brutalną materialnością śmierci. Nie tylko w scenie, w której Georges dusi Annę, film zaczyna się od jeszcze bardziej niepokojącego obrazu, w którym strażacy otwierają zamknięte mieszkanie Anny i George’a wezwani przez sąsiadów skarżących się na dochodzący z niego zapach. Jego źródłem jest zaczynające rozkładać się ciało Anny. Zapach wydostaje się z mieszkania mimo tego, że George okleił wszystkie otwory, drzwi i okna taśmą izolacyjną.

Podobne pytanie stawia film François Ozona „Wszystko poszło dobrze” (2021). Starszy mężczyzna z paryskiej wyższej klasy średniej, André Bernheim, dostaje udaru. Diagnoza lekarzy jest bezlitosna: zdrowie mężczyzny będzie się wyłącznie pogarszać, grozi mu postępująca demencja i utrata zdolności poznawczych. By uniknąć tego losu, André wymusza na jednej ze swojej córek, uznanej pisarce, by pomogła zorganizować mu eutanazję w Szwajcarii, gdzie – w przeciwieństwie do Francji – procedurę można przeprowadzić legalnie.

Film opowiadany jest z punktu widzenia kobiety, Emmanuèle. Córka André nie wie, jak zareagować na prośbę ojca. Czy wypełnić ją, uznając podmiotowość starszego mężczyzny? Zignorować, składając ją na karb odbierającej zdolność do racjonalnego myślenia choroby? Kobieta z jednej strony czuje zrozumienie i współczucie dla przerażonego wizją utraty kontroli nad własnym umysłem ojca, z drugiej ma poczucie, że starszy mężczyzna zachowuje się skrajnie egoistycznie, zmuszając córkę do podjęcia wyboru, jakiego być może nikt nie powinien musieć podejmować.

Jednocześnie, nie odsuwając łatwo skomplikowanych dylematów etycznych, Ozon staje po stronie prawa André do dokonania wyboru i uznaje racje Emmanuèle, która ostatecznie decyduje się spełnić prośbę ojca.

Jeszcze bardziej ambiwalentny jest wspomniany „Opiekun”. David początkowo odmawia prośbie Marthy, domagającej się od pielęgniarza zakończenia jej życia. Po pewnym czasie wraca jednak do domu kobiety i podaje jej śmiertelny zastrzyk. W ostatniej scenie filmu David sam ginie, wpadając pod samochód w trakcie swojej codziennej przebieżki. Scena nie jest jednoznaczna, możemy odnieść wrażenie, że David celowo wszedł pod samochód, być może, by wymierzyć sobie karę za odebranie życia pacjentce. Jest to jednak tylko jedna z możliwych interpretacji, być może śmierć Davida jest czysto przypadkowa, całkowicie pozbawiona sensu w jakiejkolwiek moralnej ekonomii, być może reżyser, kończąc film w ten sposób, z okrutną ironią komentuje fantazje o „prawie do własnej śmierci”, przypominając nam, że najczęściej nie mamy kontroli nad tym, jak odchodzimy z tego świata, nie panujemy nad głupią przypadkowością śmierci.

„Religia wmawiała jak mogła”

Oczywiście, nie całe znaczące artystyczne kino tego stulecia łączy pytanie o starość, chorobę i śmierć z kwestią prawa do decydowania o zakończeniu własnego życia. W „Ojcu” (2020) Floriana Zellnera widzimy po prostu przejmujący portret umysłu mężczyzny, pogrążającego się w demencji.

W „Motylu Still Alice” (2014) Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda tytułowa bohaterka, pięćdziesięcioletnia naukowczyni u szczytu akademickiej kariery, zapada na rzadką formę choroby Alzheimera, dotykającą wyjątkowo młodych, jak na zwyczajowy przebieg tej choroby, pacjentów. Funkcje poznawcze kobiety coraz bardziej się załamują, nie jest w stanie kontynuować pracy, rozpada się jej małżeństwo. Alice gromadzi w swojej sypialni pigułki nasenne, zamierza popełnić samobójstwo w momencie, gdy choroba odbierze jej resztki możliwości normalnego funkcjonowania. Alice nie jest jednak ostatecznie w stanie  targnąć się na swoje życie. W ostatniej scenie widzimy obraz bliskości Alice i zajmującej się nią córki, z którą wcześniej miała trudną relację. Zamiast afirmacji prawa do własnej śmierci otrzymujemy w filmie apologię miłości i troski, międzypokoleniowej więzi matki i córki.

W filmach Ulricha Seidla, takich jak „Import/Export” (2007) czy „Sparta” (2022), widzimy być może najbardziej przerażającą wizję starości: obrazy seniorów uwięzionych w sterylnych domach opieki, przykutych do łóżek, lub pogrążonych w demencji, dożywających swoich dni bez nadziei, zależnych od pracy słabo opłacanych migrantów. Trudno nie czytać tych obrazów jako metafory starzejącej się, pogrążonej w kryzysie zachodniej Europy.

Wszystkie te obrazy łączy jedno: konsekwentnie świecka, areligijna perspektywa. W „Albie” Philipa Larkina – jednym z najbardziej przejmujących wierszy o śmierci pisanych z konsekwentnie ateistycznej pespektywy – czytamy:

Nie ma magicznych sztuczek, które by rozwiały
Ten jeden strach. Religia wmawiała jak mogła –
Rozsnuwając zmurszałe brokaty, chorały –
Że wcale nie umrzemy, a cała rzecz w modłach*

Omawiane filmy powstają w horyzoncie, w którym te „zmurszałe brokaty, chorały” ostatecznie tracą swoją moc wyjaśniania świata i nadawania sensu śmierci. W zasadzie w XXI wieku nie było żadnego znaczącego, zdolnego zdobyć autentyczne artystyczne i kulturowe uznanie filmu, patrzącego na doświadczenia graniczne z punktu widzenia uwzględniającego religijną perspektywę.

Można spodziewać się, że wobec postępów procesów sekularyzacji kino coraz częściej będzie poszukiwać świeckich odpowiedzi na problemy śmierci, choroby, starości i umierania, angażując się w dyskusję na temat nowej etyki godnej śmierci – wolnej od post-chrześcijańskich wyobrażeń, szukającej równowagi między indywidualizmem a miłością i troską. 

Jakub Majmurek

* Przekład Stanisława Barańczaka

Opublikowano 28.03.2024

ZOBACZ RÓWNIEŻ

STUDENCI
Drodzy studenci, poznaliśmy wyniki naboru wniosków stypendialnych! Serdecznie gratulujemy wszystkim tegorocznym stypendystom. Doceniamy Wasze osiągnięcia uczelniane oraz aktywność pozauczelnianą i zachęcamy do dalszej nauki i rozwoju!
Do 6 grudnia przyjmujemy zgłoszenia do projektu PoKolędzie JP2. Z kolei w ramach Tygodnia Praw Człowieka przygotowaliśmy dla Was pokazy filmowe i dedykowane tej tematyce podcasty. Nie zabraknie również wydarzeń dla naszych stypendystów.
Już jest nowy odcinek naszego podcastu „Słuchając drogi”. Przygotowaliśmy go specjalnie na obchody Warszawskiego Tygodnia Praw Czlowieka
POBIERZ
Przyglądamy się zaangażowaniu społecznemu mieszkańców Warszawy.

Klikając „Zgadzam się” udzielasz zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych dotyczących Twojej aktywności na naszej witrynie w celach analitycznych, zapewnienia prawidłowego działania funkcjonalności z serwisów społecznościowych oraz serwerów treści. Szczegółowy opis celów i zakresu przetwarzanych danych znajdziesz tutaj.