11 lutego obchodzimy siedemnasty już – od czasu ustanowienia przez Jana Pawła II – Światowy Dzień Chorego. Tegoroczne orędzie papieża Benedykta XVI na ten dzień skupia się przede wszystkim na sytuacji cierpienia chorych dzieci oraz ich rodzin.
Światowy Dzień Chorego ustanowił Jan Paweł II 13 maja 1992 r. (a więc w rocznicę zamachu na swoje życie oraz w 75. rocznicę objawień fatimskich) w liście do ówczesnego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia kard. Fiorenzo Angeliniego. Papież wskazał też wówczas dzień 11 lutego, wspomnienie pierwszego objawienia Matki Bożej w Lourdes, wzywając, aby corocznie poświęcić go modlitwie w intencji chorych oraz refleksji i dostrzeżeniu miejsca tych, którzy cierpią na duszy i na ciele.
Ustanawiając Światowy Dzień Chorego, Ojciec Święty wyjaśniał, że: „(…) ma on na celu uwrażliwienie Ludu Bożego i – w konsekwencji – wielu katolickich instytucji działających na rzecz służby zdrowia oraz społeczności świeckiej na konieczność zapewnienia lepszej opieki chorym; pomagania chorym w dowartościowaniu cierpienia na płaszczyźnie ludzkiej, a przede wszystkim na płaszczyźnie nadprzyrodzonej; włączenie w duszpasterstwo służby zdrowia wspólnot chrześcijańskich, rodzin zakonnych, popieranie coraz cenniejszego zaangażowania wolontariatu…”.
Po raz pierwszy Dzień ten obchodzono w 1993 r., a główne uroczystości odbyły się wtedy w Lourdes i w Rzymie. W następnym roku miejscem centralnych obchodów była Jasna Góra, potem inne miejscowości – siedziby sanktuariów maryjnych z poszczególnych kotynentów. W bieżącym roku z obchodów głównych zrezygnowano, przenosząc je na poziom diecezjalny.
Temat choroby i cierpienia był Ojcu Świętemu bardzo bliski osobiście – najpierw przez chorobę i śmierć bliskich, w tym starszego brata lekarza, który w młodym wieku zmarł na szkarlatynę, zarażony przez swoich pacjentów. Potem Wojtyła angażował się w ten temat przez perspektywę działalności duszpasterskiej, w której zawsze pamiętał o chorych i cierpiących – najpierw jako ksiądz i biskup, potem jako papież, w licznych spotkaniach z chorymi w Watykanie i podczas wielu pielgrzymek zagranicznych i włoskich, a także w swoim nauczaniu, m.in. w listach Salvifci doloris (1984) oraz corocznych listach z okazji kolejnych Światowych Dni. Rozważania papieskie dotyczą różnych aspektów tematyki specyficznego powołania chorych, nowych wyzwań przynoszonych przez zmiany cywilizacyjne, w tym postęp medycyny, czy wreszcie głęboko filozoficznych i religijnych pytań o sens cierpienia.
Ojciec Święty o cierpieniu:
W głębi każdego z osobna cierpienia doświadczanego przez człowieka, a zarazem u podstaw całego świata cierpień, nieodzownie pojawia się pytanie: dlaczego? Jest to pytanie o powód, o rację, zarazem pytanie o cel (po co?), w ostateczności zaś zawsze pytanie o sens. Pytanie to nie tylko towarzyszy ludzkiemu cierpieniu, ale zdaje się wręcz wyznaczać jego ludzką treść — to, przez co cierpienie jest właśnie ludzkim cierpieniem. Ból, zwłaszcza fizyczny, rozprzestrzeniony jest szeroko w świecie zwierzęcym. Tylko jednak człowiek cierpiąc wie, że cierpi i pyta „dlaczego” — i w sposób już całkowicie i specyficznie ludzki cierpi, jeśli nie znajduje odpowiedzi na to pytanie. Jeśli nie znajduje wystarczającej odpowiedzi. Jest to zaś pytanie trudne, podobnie jak trudne jest inne, bardzo pokrewne tamtemu, pytanie o zło. Dlaczego zło? Dlaczego w świecie zło? Gdy pytamy w ten sposób, zawsze przynajmniej w jakiejś mierze, pytamy też o cierpienie.
Jedno i drugie pytanie jest trudne, gdy stawia je człowiek człowiekowi, ludzie ludziom — a także, gdy stawia je człowiek Bogu. Człowiek bowiem nie stawia tego pytania światu, jakkolwiek cierpienie wielokrotnie przychodzi do niego od strony świata, ale stawia je Bogu jako Stwórcy i Panu świata. I jest rzeczą dobrze znaną, że na gruncie tego pytania dochodzi nie tylko do wielorakich załamań i konfliktów w stosunkach człowieka z Bogiem, ale bywa i tak, że dochodzi do samej negacji Boga. Jeśli bowiem istnienie świata otwiera jakby wzrok duszy ludzkiej na istnienie Boga, na Jego mądrość, wszechmoc i wspaniałość, to zło i cierpienie zdają się zaćmiewać ten obraz — czasem w sposób radykalny, zwłaszcza wobec codziennego dramatu tylu niezawinionych cierpień, a także tylu win, które uchodzą bezkarnie. Ta przeto okoliczność — może bardziej jeszcze niż jakakolwiek inna — wskazuje, jak doniosłe jest pytanie o sens cierpienia i z jaką wnikliwością trzeba traktować zarówno samo to pytanie, jak też wszelką możliwą na nie odpowiedź.
Pytanie to człowiek może postawić Bogu z sercem rozdartym, gdy umysł jest pełen przygnębienia i niepokoju; Bóg zaś, jak to widzimy już w objawieniu Starego Testamentu, słucha tego pytania i oczekuje na nie.
(…)
W Starym Testamencie zauważamy już dążność do przezwyciężenia poglądu, według którego cierpienie ma sens wyłącznie jako kara za grzech o tyle, o ile podkreśla się równocześnie wychowawcze znaczenie kary — cierpienia: tak więc w cierpieniach zsyłanych przez Boga na Lud Wybrany zawiera się równocześnie wezwanie ze strony Bożego Miłosierdzia. Karci ono, by doprowadzić do nawrócenia: „prześladowania były nie po to, aby zniszczyć, ale aby wychować nasz naród”.
W ten sposób zostaje uwydatniony osobowy wymiar kary. W wymiarze tym kara ma sens nie przez to, że służy „odwzajemnieniu” obiektywnego zła przestępstwa innym złem, ale przede wszystkim przez to, że stwarza możliwość odbudowania dobra w cierpiącym podmiocie.
Jest to niesłychanie ważny aspekt cierpienia. Aspekt ten jest głęboko zakorzeniony w całym Objawieniu Starego, a zwłaszcza Nowego Przymierza. Cierpienie ma służyć nawróceniu, czyli odbudowaniu dobra w podmiocie, który w wezwaniu do pokuty może rozpoznać Miłosierdzie Boże. Pokuta ma na celu przezwyciężenie zła, które pod różną postacią drzemie w człowieku, oraz ugruntowanie dobra zarówno w nim samym, jak też w stosunkach z innymi, a zwłaszcza z Bogiem.
Aby móc poznać prawdziwą odpowiedź na pytanie „dlaczego cierpienie”, musimy skierować nasze spojrzenie na objawienie Bożej miłości, ostatecznego źródła sensu wszystkiego, co istnieje. Miłość jest też najpełniejszym źródłem sensu cierpienia, które pozostaje zawsze tajemnicą: zdajemy sobie sprawę, że wszelkie nasze wyjaśnienia będą zawsze niewystarczające i nieadekwatne. Chrystus pozwala nam wejść w tajemnicę i odkryć „dlaczego cierpienie”, o ile jesteśmy zdolni pojąć wzniosłość miłości Bożej.
Aby odnaleźć głęboki sens cierpienia, idąc za objawionym Słowem Boga, trzeba otworzyć się szeroko w stronę ludzkiego podmiotu w jego wielorakiej potencjalności. Trzeba nade wszystko przyjąć światło Objawienia, nie tylko, o ile wyraża ono transcendentny porządek sprawiedliwości — ale, o ile porządek ten prześwietla miłością jako ostatecznym źródłem sensu wszystkiego, co istnieje. Miłość jest też najpełniejszym źródłem odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Odpowiedzi tej udzielił Bóg człowiekowi w Krzyżu Jezusa Chrystusa (Salvifici doloris 9,10,12,13).
Przypominając szczególną wagę cierpienia w myśli Jana Pawła II, nie sposób nie pominąć jeszcze jednego faktu. Pod koniec życia dał mu szczególne świadectwo przez własne cierpienie, które uczynił ważną częścią przesłania swojego pontyfikatu. Jest to zarazem świadectwo wierności Bogu aż po ostatnie dni, które jako współczesna lekcja ars bene moriendi (tak określano dawniej sztukę dobrego umierania) tak bardzo przyciągnęły uwagę świata w marcu i kwietniu 2005 roku.
W XVII Światowy Dzień Chorego zachęcamy do lektury zarówno rozważań Jana Pawła II, jak i nowego orędzia Benedykta XVI:
Benedykt XVI (2008) – Papieskie orędzie na Światowy Dzień Chorego 2009
Poniżej krótki materiał filmowy przygotowany przez Mediatekę:
[flowplayer src=’/wp-content/uploads/2013/02/chory.flv’ splash=’/wp-content/uploads/2013/01/zaslepka_jp2.jpg’ ]