26 kwietnia grupa 12 stypendystów wybrała się do Krakowa, a następnie pociągiem papieskim przez Łagiewniki i Kalwarię Zebrzydowską do Wadowic w podróż z papieskim miłosierdziem. Wyjazd pozwolił podróżnikom oderwać się od codziennego biegu, zatrzymać się i pochylić nad drugim człowiekiem. Bo jak mówił papież „ Jako pasterze waszej trzody musicie być przeniknięci taką właśnie miłosierną miłością — a nigdy zwykłą uprzejmością — gdy pochylacie się «nad każdym synem marnotrawnym, nad każdą ludzką nędzą, nade wszystko zaś nad nędzą moralną, nad grzechem» (Dives in misericordia, 6). W ten sposób wydobędziecie dobro ze zła, przywrócicie życie tam, gdzie panuje śmierć, i objawicie na nowo prawdziwe oblicze miłosierdzia Ojca niebieskiego, tak potrzebne w naszych czasach.”
Podróż do miejsc naznaczonych papieską obecnością stała się więc impulsem do chwili refleksji i dyskusji nad zagadnieniem miłosierdzia. Pojęciem funkcjonującym w naszym życiu, ale często mylnie rozumianym i interpretowanym.
„Nasze uprzedzenia na temat miłosierdzia są najczęściej wynikiem takiej właśnie zewnętrznej tylko oceny. Nieraz na drodze takiej oceny dostrzegamy w miłosierdziu nade wszystko stosunek nierówności pomiędzy tym, kto je okazuje, a tym, który go doznaje. I z kolei gotowi jesteśmy wyciągnąć wniosek, że miłosierdzie uwłacza temu, kto go doznaje, że uwłacza godności człowieka. Przypowieść o synu marnotrawnym uświadamia nam, że jest inaczej: relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa. To wspólne doświadczenie sprawia, że syn marnotrawny zaczyna widzieć siebie i swoje czyny w całej prawdzie (takie widzenie w prawdzie jest autentyczną pokorą); dla ojca zaś właśnie z tego powodu staje się on dobrem szczególnym: tak bardzo widzi to dobro, które się dokonało na skutek ukrytego promieniowania prawdy i miłości, że jak gdyby zapomina o całym złu, którego przedtem dopuścił się syn.”( Dives in misericordia,6)
[nggallery id=186]