Relacja Franciszka Gonciarz
To niemożliwe! To była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po ogłoszeniu wyników. Bardzo ucieszyłem się z wycieczki do Włoch. Co prawda byłem już w tym kraju, ale nie miałem możliwości dokładnego zwiedzenia jego zabytków.
Pierwszy dzień to podróż przez Polskę i Czechy oraz nocleg w czeskim miasteczku Pohorelice. Drugiego dnia mieliśmy do przejechania całą Austrię, aby dotrzeć do hotelu w miejscowości Russi niedaleko Rawenny – tam spróbowaliśmy po raz pierwszy pysznych włoskich lodów w kawiarence przy piazza – rynku z kościołem, ratuszem i fontanną. Po drodze czekał nas przejazd przez Alpy. Te góry są niesamowite. Mimo że widziałem je tylko z okien autobusu, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie.
Następnego dnia pojechaliśmy do Grot Frassasi. Oczekiwałem jakiejś ciasnej jaskini. Myliłem się jednak. Wielkość tych grot jest przytłaczająca. Największa z nich ma 180 metrów wysokości, a jej wnętrze zdobią ogromne stalaktyty i stalagmity wyglądające jak kolumny z lepkiego ciasta. Najpiękniejsza jednak jest Sala Świec. Śnieżnobiałe stalagmity w kształcie różnej wielkości świeczek na podstawkach odbijają się w płytkim jeziorku.
Tego samego dnia pojechaliśmy do położonego na wzgórzu Spoleto, pięknego miasteczka ze średniowiecznymi domami wzdłuż ciasnych uliczek, którego największą atrakcją jest starożytny akwedukt – most nad przepiękną doliną. W tym mieście znajduje się również piękna katedra oraz zamek.
Po całym dniu podróży dojechaliśmy do miejscowości Fiuggi, gdzie mieliśmy przewidziane 4 noclegi. Myśleliśmy, że to mała wioska, a okazało się, że to pełen wczasowiczów kurort ze źródłami termalnymi. Poszliśmy na długi spacer na deptak, mimo że następnego dnia czekał nas cały dzień zwiedzania w Rzymie.
Następnego dnia nawiedziliśmy również grób Jana Pawła II, przy którym spędziliśmy chwile pełne zadumy i wzruszenia. Plac Św. Piotra zrobił na mnie wrażenie, jednak na zdjęciach wydaje się większy.
Z naszym przewodnikiem, panem Januszem, zwiedziliśmy Bazylikę Św. Piotra oraz imponujące zabytki starożytnego Rzymu, m.in. Forum Romanum, Kolumnę Trajana, Koloseum, Teatr Marcellusa oraz Cirrus Maximus. Pod koniec zwiedzania każdy uczestnik wycieczki włożył dłoń do Ust Prawdy i nic się nikomu nie stało – czyżbyśmy byli aż tak prawdomówni, czy, jak twierdził pan Janusz, Usta Prawdy się obraziły?
Następnego dnia zwiedzaliśmy Pompeje i Neapol. Mieliśmy świetnego przewodnika, który wszystko znakomicie tłumaczył.
Pompeje są niesamowite. Łatwo wyobrazić sobie, że toczyło się tu życie bogatego, portowego miasta. Kiedy tam byliśmy, Wezuwiusz zakryła na chwilę chmura, która wyglądała jak dym z krateru. Podobno pompejanie nie zdawali sobie sprawy, że ta góra jest wulkanem. Zginęli zatruci wydobywającymi się z niej gazami, zanim ich ciała przysypał na wysokość 7 metrów popiół. Niektórzy uratowali się, gdyż budowniczy akweduktu, wezwany akurat w tym czasie z Rzymu, polecił im wejść do akweduktu, który zaopatrywał miasto w wodę z odległych gór.
Neapol jest ładnym miastem, jednak strasznie brudnym i panuje w nim chaos. Już widzieliśmy autostradę prowadzącą do Rzymu, gdy nagle znaleźliśmy się w samym środku strajku. Protestujący wysypali śmieci na ulicę. Staliśmy 2 godziny w wielkim korku. Jednak w końcu, po negocjacjach z policją, strajkujący uprzątnęli gołymi rękoma cały bałagan i odeszli. Do hotelu dojechaliśmy około godziny 22.00.
Kolejny dzień zaczęliśmy od audiencji generalnej Ojca Świętego Benedykta XVI w auli Pawła VI. Potem czekały na nas Muzea Watykańskie i cały barokowy Rzym – wszystkie znane z filmów place i fontanny. Kaplica Sykstyńska jest piękna, chociaż chyba bardziej podobała mi się Sala Map, z której okien widać nadajnik radiowy zaprojektowany przez samego Marconiego.
Następny dzień to wizyta we Florencji. Widzieliśmy Bazylikę Santa Croce oraz piękną katedrę. Z zewnątrz zrobiła na mnie większe wrażenie niż Bazylika św. Piotra. W środku jest jednak dosyć ubogo wykończona. Nocleg mieliśmy w Lido di Jesolo, adriatyckim kurorcie. Dotarliśmy tam koło 22.00, tak że zamoczyliśmy tylko stopy w Adriatyku i przespacerowaliśmy się deptakiem, wzdłuż którego ciągną się niezliczone sklepy, kafejki, restauracje i bary karaoke.
Nazajutrz popłynęliśmy łodzią motorową do Wenecji. Był to ostatni punkt naszego programu. To miasto jest piękne. Małe uliczki, brak samochodów i to, że cały ruch odbywa się drogą morską, powodują, że to miasto jest naprawdę urokliwe. Bardzo mi się podobało, zwłaszcza że bardzo chciałem tam pojechać, odkąd przeczytałem książkę, której akcja toczy się właśnie w Wenecji.
Niestety, trzeba było wracać do Polski. Jechaliśmy całą noc, aby dojechać do Warszawy ok. godziny 13.00. Powróciliśmy do rzeczywistości…
Trzeba jeszcze dodać, że nasza wycieczka nie byłaby tak udana, gdyby nie nasza wspaniała pilotka – pani Anna Bartczak-Malewicka. Jej znajomość języka włoskiego i Włoch, a także przebojowość sprawiły, że nawet przygodę w Neapolu czy wieczór z kłótliwym właścicielem hotelu w Russi możemy wspominać z uśmiechem. Na wspomnienie i podziękowanie zasługują również nasi kierowcy – panowie Paweł i Roman. Podziwialiśmy ich umiejętności manewrowania autokarem w chaosie Neapolu, na stromym zjeździe z Monte Cassino czy na wąskich uliczkach włoskich miast. Nasi kierowcy byli zawsze bardzo uprzejmi, gotowi w każdej chwili zrobić kawę, włączyć film w autokarze czy zmienić temperaturę klimatyzacji.
Dziękujemy firmie Api Travel za zorganizowanie wspaniałej wycieczki.
Pierwszy dzień to podróż przez Polskę i Czechy oraz nocleg w czeskim miasteczku Pohorelice. Drugiego dnia mieliśmy do przejechania całą Austrię, aby dotrzeć do hotelu w miejscowości Russi niedaleko Rawenny – tam spróbowaliśmy po raz pierwszy pysznych włoskich lodów w kawiarence przy piazza – rynku z kościołem, ratuszem i fontanną. Po drodze czekał nas przejazd przez Alpy. Te góry są niesamowite. Mimo że widziałem je tylko z okien autobusu, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie.
Następnego dnia pojechaliśmy do Grot Frassasi. Oczekiwałem jakiejś ciasnej jaskini. Myliłem się jednak. Wielkość tych grot jest przytłaczająca. Największa z nich ma 180 metrów wysokości, a jej wnętrze zdobią ogromne stalaktyty i stalagmity wyglądające jak kolumny z lepkiego ciasta. Najpiękniejsza jednak jest Sala Świec. Śnieżnobiałe stalagmity w kształcie różnej wielkości świeczek na podstawkach odbijają się w płytkim jeziorku.
Tego samego dnia pojechaliśmy do położonego na wzgórzu Spoleto, pięknego miasteczka ze średniowiecznymi domami wzdłuż ciasnych uliczek, którego największą atrakcją jest starożytny akwedukt – most nad przepiękną doliną. W tym mieście znajduje się również piękna katedra oraz zamek.
Po całym dniu podróży dojechaliśmy do miejscowości Fiuggi, gdzie mieliśmy przewidziane 4 noclegi. Myśleliśmy, że to mała wioska, a okazało się, że to pełen wczasowiczów kurort ze źródłami termalnymi. Poszliśmy na długi spacer na deptak, mimo że następnego dnia czekał nas cały dzień zwiedzania w Rzymie.
Następnego dnia nawiedziliśmy również grób Jana Pawła II, przy którym spędziliśmy chwile pełne zadumy i wzruszenia. Plac Św. Piotra zrobił na mnie wrażenie, jednak na zdjęciach wydaje się większy.
Z naszym przewodnikiem, panem Januszem, zwiedziliśmy Bazylikę Św. Piotra oraz imponujące zabytki starożytnego Rzymu, m.in. Forum Romanum, Kolumnę Trajana, Koloseum, Teatr Marcellusa oraz Cirrus Maximus. Pod koniec zwiedzania każdy uczestnik wycieczki włożył dłoń do Ust Prawdy i nic się nikomu nie stało – czyżbyśmy byli aż tak prawdomówni, czy, jak twierdził pan Janusz, Usta Prawdy się obraziły?
Następnego dnia zwiedzaliśmy Pompeje i Neapol. Mieliśmy świetnego przewodnika, który wszystko znakomicie tłumaczył.
Pompeje są niesamowite. Łatwo wyobrazić sobie, że toczyło się tu życie bogatego, portowego miasta. Kiedy tam byliśmy, Wezuwiusz zakryła na chwilę chmura, która wyglądała jak dym z krateru. Podobno pompejanie nie zdawali sobie sprawy, że ta góra jest wulkanem. Zginęli zatruci wydobywającymi się z niej gazami, zanim ich ciała przysypał na wysokość 7 metrów popiół. Niektórzy uratowali się, gdyż budowniczy akweduktu, wezwany akurat w tym czasie z Rzymu, polecił im wejść do akweduktu, który zaopatrywał miasto w wodę z odległych gór.
Neapol jest ładnym miastem, jednak strasznie brudnym i panuje w nim chaos. Już widzieliśmy autostradę prowadzącą do Rzymu, gdy nagle znaleźliśmy się w samym środku strajku. Protestujący wysypali śmieci na ulicę. Staliśmy 2 godziny w wielkim korku. Jednak w końcu, po negocjacjach z policją, strajkujący uprzątnęli gołymi rękoma cały bałagan i odeszli. Do hotelu dojechaliśmy około godziny 22.00.
Kolejny dzień zaczęliśmy od audiencji generalnej Ojca Świętego Benedykta XVI w auli Pawła VI. Potem czekały na nas Muzea Watykańskie i cały barokowy Rzym – wszystkie znane z filmów place i fontanny. Kaplica Sykstyńska jest piękna, chociaż chyba bardziej podobała mi się Sala Map, z której okien widać nadajnik radiowy zaprojektowany przez samego Marconiego.
Następny dzień to wizyta we Florencji. Widzieliśmy Bazylikę Santa Croce oraz piękną katedrę. Z zewnątrz zrobiła na mnie większe wrażenie niż Bazylika św. Piotra. W środku jest jednak dosyć ubogo wykończona. Nocleg mieliśmy w Lido di Jesolo, adriatyckim kurorcie. Dotarliśmy tam koło 22.00, tak że zamoczyliśmy tylko stopy w Adriatyku i przespacerowaliśmy się deptakiem, wzdłuż którego ciągną się niezliczone sklepy, kafejki, restauracje i bary karaoke.
Nazajutrz popłynęliśmy łodzią motorową do Wenecji. Był to ostatni punkt naszego programu. To miasto jest piękne. Małe uliczki, brak samochodów i to, że cały ruch odbywa się drogą morską, powodują, że to miasto jest naprawdę urokliwe. Bardzo mi się podobało, zwłaszcza że bardzo chciałem tam pojechać, odkąd przeczytałem książkę, której akcja toczy się właśnie w Wenecji.
Niestety, trzeba było wracać do Polski. Jechaliśmy całą noc, aby dojechać do Warszawy ok. godziny 13.00. Powróciliśmy do rzeczywistości…
Trzeba jeszcze dodać, że nasza wycieczka nie byłaby tak udana, gdyby nie nasza wspaniała pilotka – pani Anna Bartczak-Malewicka. Jej znajomość języka włoskiego i Włoch, a także przebojowość sprawiły, że nawet przygodę w Neapolu czy wieczór z kłótliwym właścicielem hotelu w Russi możemy wspominać z uśmiechem. Na wspomnienie i podziękowanie zasługują również nasi kierowcy – panowie Paweł i Roman. Podziwialiśmy ich umiejętności manewrowania autokarem w chaosie Neapolu, na stromym zjeździe z Monte Cassino czy na wąskich uliczkach włoskich miast. Nasi kierowcy byli zawsze bardzo uprzejmi, gotowi w każdej chwili zrobić kawę, włączyć film w autokarze czy zmienić temperaturę klimatyzacji.
Dziękujemy firmie Api Travel za zorganizowanie wspaniałej wycieczki.