Migracje są zjawiskiem powszechnym, którego nie da się całkowicie ograniczyć żadnymi restrykcyjnymi środkami. Każdy mur można wszak pokonać. Za tym murem nie stoją przybysze z innego świata, ale ludzie tacy jak my, którzy mieli nieszczęście urodzić się w „złym” miejscu. Tak jak my mają jednak prawo do życia w godnych warunkach. Co o nich myślimy? Jak chcemy ich traktować? Tego tematu dotyczyła debata „Migranci nasi i nie nasi – jak nie dzielić ludzi”, zorganizowana przez Festiwal Kontaktu przy partnerstwie z Centrum Myśli Jana Pawła II.
Nagranie debaty jest dostępne pod linkiem: https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=786801629290726
Zjawisko migracji za sprawą wojny w Ukrainie, a wcześniej prób przekraczania granicy polsko-białoruskiej czy napływu do Polski Białorusinów po wyborach prezydenckich w 2020 r. stało się już elementem naszej codzienności. Dotychczas tylko z odległości obserwowaliśmy kryzys migracyjny, teraz migranci goszczą w naszej ojczyźnie. I choć uchodźcom z Ukrainy okazaliśmy wielką gościnność, to sprawa uchodźców na granicy białoruskiej bardzo mocno podzieliła społeczeństwo polskie. Rozpoczęła się debata publiczna dotycząca tego, kto jest „prawdziwym” uchodźcą, jakie prawa im przynależą, czy i kiedy mogą być zawracani na granicy?
Pojawił się też z czasem niebezpieczny dyskurs dzielący uchodźców na „dobrych” i „złych”. Wmieszała się w to polityka, co podniosło temperaturę debaty. Z jednej strony zwolennicy przyjmowania uchodźców wskazywali na ich fatalną sytuację bytową (obecność kobiet w ciąży czy małych dzieci), z drugiej inni podkreślali, że bezpieczeństwo granic jest najważniejsze, a uchodźcy są tylko „bronią” polityczną, która ma zdestabilizować sytuację na polskiej granicy.
Podczas debaty poświęconej zjawisku migracji zorganizowanej 17 września 2022 r. przez Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie w ramach Festiwalu Magazynu Kontakt goście przedstawili różne perspektywy rozumienia zjawiska: naukową, prawną, humanitarną czy związaną z bezpieczeństwem granic państwa.
Choć migracje są procesem bolesnym i wymuszonym, mającym wiele negatywnych konsekwencji, to mogą ułatwić w dłuższej perspektywie porozumienie między osobami i społecznościami, które ich doświadczają. Stać się tak może, gdy „imigranci są traktowani z szacunkiem, jakiego wymaga godność każdego człowieka; kiedy wspomaga się wszelkimi środkami kulturę gościnności i pokoju” (Jan Paweł II, Orędzie Jana Pawła II na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, 2004 r.). Wydaje się, że wymuszony wojną olbrzymi napływ Ukraińców do Polski jest zapowiedzią trwałego porozumienia między obydwoma narodami.
Nie ma wątpliwości, że poszczególne państwa powinny regulować zjawiska migracyjne, aby dokonywały się z poszanowaniem godności osób i szczególnych potrzeb rodzin. Nikt nie przeczy też, iż migranci powinni szanować kulturę i obyczaje kraju, w którym się znaleźli. Jak podkreśliła adwokat Małgorzata Jaźwińska, członkini Zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji UW, migranci nie przybywają do Polski, aby destabilizować sytuację w naszym kraju, ale uciekają przed wojną lub szukają godnych warunków do życia. Nie można ich więc traktować jako „broni”, która jest wymierzona w bezpieczeństwo państwa.
Z kolei ppłk dr inż. Wojciech Sójka, zastępca dyrektora Instytutu Bezpieczeństwa Państwa na Akademii Sztuki Wojennej, oficer Wojska Polskiego i nauczyciel akademicki, naświetlił problem migracji z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i jego trwałości. Podkreślił, iż problem nielegalnego przekraczania granic dotyka wielu krajów świata, w tym m.in. Stanów Zjednoczonych, których działania na granicy z Meksykiem również są krytykowane przez obrońców praw człowieka.
O ile Polacy rozumieją konieczność pomocy uchodźcom wojennym, którzy zgodnie z prawem złożą dokumenty o ochronę międzynarodową, to wciąż w społeczeństwie ścierają się różne opinie na temat migrantów ekonomicznych, czyli ludzi, którzy uciekają ze swego kraju w poszukiwaniu lepszego życia. Często są to osoby reprezentujące inną religię czy kulturę, która wydaje nam się obca. W 1985 r. Jan Paweł II przestrzegał, by „czuwać, aby nie powstawały różne formy neorasizmu czy towarzyszącej mu ksenofobii, które próbują uczynić z naszych braci kozły ofiarne ewentualnych trudnych sytuacji lokalnych” (Orędzie na Światowy Dzień Migranta, 1995 r.). Apelował też, by emigranci należący do religii niechrześcijańskich „zawsze znajdowali u chrześcijan jednoznaczne świadectwo miłości Boga w Chrystusie. Powinni oni doznawać przyjęcia tak serdecznego i bezinteresownego, ażeby pobudziło ich to do refleksji nad religią chrześcijańską i motywami owej wzorowej miłości” (Orędzie na Światowy Dzień Migranta, 1989 r.). Czyż wskazania te nie stają się dziś znów bardzo aktualne?
Jak zauważyła prof. Monika Trojanowska-Strzęboszewska, członkini Międzyinstytutowego Zakładu Badań nad Migracją oraz Interdyscyplinarnej Sieci Badań nad Migracją na UKSW, Polacy do roku 2015 w zdecydowanej większości mieli pozytywny stosunek do migrantów, opowiadając się za ich integracją. Kryzys migracyjny w Europie w 2015 r., który nałożył się na spory polityczne, odwrócił te proporcje. Dziś w większości Polacy uznają migrantów za osoby zagrażające bezpieczeństwu czy uszczuplające zasoby finansowe państwa. Profesor Trojanowska-Strzęboszewska podkreśliła, iż od kilkudziesięciu lat polityki migracyjne poszczególnych krajów europejskich stają się coraz bardziej restrykcyjne, przez co do Europy nie mogą swobodnie dostać się ludzie spoza jej obszaru. Cały czas trwa trend zmierzający do zamknięcia Europy na przybyszów. – Łatwiej być dziś w Europie butem czy podkoszulką, czyli towarem, niż człowiekiem, jeśli chodzi o kwestię dostania się do Europy – podsumowała.
Warto na koniec przypomnieć zdanie Jana Pawła II, iż kraje „bogate nie mogą lekceważyć problemu migrantów, ani tym bardziej zamykać granic lub zaostrzać prawa, tak aby nie pogłębiać istniejących już ogromnych różnic między krajami bogatymi a biednymi, w których rodzi się migracja” (Orędzie na Światowy Dzień Migranta, 1987 r.).
Fot. Tomasz Kaczor