Pobożni czy zabobonni?

POBOŻNI CZY ZABOBONNI
Tomasz Rowiński

Jak do tej pory w dziale „Dziedzictwo Jana Pawła II” nie zdarzyła się polemika. Jednak temat Dni Modlitw o Pokój w Asyżu podjęty w zeszłym tygodniu przez Jacka Kaniewskiego wciąż budzi emocje w Kościele i  wymaga wyjaśnień. Chociaż autor artykułu „Ten sam Bóg?” podkreślił kontrowersyjność wydarzenia sprzed dwudziestu trzech lat jednak nie do końca można zrozumieć na czym ta kontrowersja polega. Nie chodzi tylko o zestawienie klasycznej formuły katolickiej mówiącej, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”, z jakąś formą upomnienia dokonaną przez Jana Pawła II wobec tych, którzy rygorystycznie traktują tradycję Kościoła. Istotą problemu jest wartość innych religii wobec jedyności Objawienia, którego pełnia znajduje się w Kościele. Tego problemu Jackowi Kaniewskiemu nie udało się właściwie naświetlić – zbyt łatwo sprowadził problem do pewnego rodzaju moralnego szantażu, który zawsze łatwo jest sformułować: „Jan Paweł przypomniał w Asyżu, że katolicy nie zawsze byli wierni Jezusowi Chrystusowi”. Cóż, wiedzę tę Kościół posiada nie od dziś, posiadał ją także przed wiekami, pisali o tym już Ojcowie Kościoła. Nie zmienia to jednak istoty zasadniczego problemu – jaka jest wartość innych religii i modlitwy ich wyznawców.

Kaniewski pisze: „Dzięki siłom, jakie Bóg złożył w człowieku przez Stworzenie, wspieranym nadprzyrodzona łaską działającą w tajemniczy sposób (nie tylko w ludziach ochrzczonych), każdy człowiek szczerze pragnący dobra i prawdy spotyka się w swoim sercu z Bogiem żywym […].” Klasyczna interpretacja nauki o Stworzeniu mówi, że człowiek nie nosi w sobie, żadnych zadatków łaski, albowiem „łaska jest darmo dana”, a warunkiem jej otrzymania jest chrzest i zanurzenie w Kościele. Inna interpretacja będzie mówiła, że są w człowieku „pragnienia serca”, które niejako stanowią element łaskę przyciągający.

Widzimy jak w świetle tych dwóch spojrzeń proponowane nam będą różne interpretacje wydarzenia w Asyżu. Jeśli łaska przychodzi przez chrzest to będziemy widzieć go jako element konieczny dla modlitwy – „intymnego kontaktu z osobowym Bogiem” (tak formułuje to Jacek Kaniewski). Jeśli jednak łaska Boża wykwita już w sercu człowieka i można być anonimowych chrześcijaninem pozostając animistą sprawa wygląda zgoła inaczej. To bardzo ważne pytanie, czy inne religie modlą się do tego samego Boga co katolicy, czy nawet inni chrześcijanie? Szczególnie, że praktyki animistyczne więcej mają wspólnego z obrzędowością magiczną niż modlitwą taką jakiej uczy wiara w Chrystusa. Podobny problem będzie dotyczył buddyzmu. Nie wystarczy transcendencja – trzeba zapytać jaka transcendencja? Pomiędzy Bogiem Stwórcą i medytacyjną nicością jest zasadnicza różnica.

Problematyczność spotkań w Asyżu wyraził sam Jan Paweł II mówiąc, że chodzi o to by „być razem, aby się modlić, nie zaś modlić się razem”, a także, że „forma i treść naszych modlitw są bardzo różne i nie ma mowy o tym, by je sprowadzać do wspólnego mianownika”. Jak odnaleźć więc uniwersalną motywację papieskiej inicjatywy. Kardynał Ratzinger pisał, że jest to „krzyk o zlikwidowanie podziałów między nami”. Podkreślał równocześnie, że nie może to być zwykła praktyka Kościoła. W dobie kiedy pierwszych komentarzy teologicznych do wydarzeń kościelnych dostarczają nam media i to one tworzą swego rodzaju „magisterium”, konieczna jest ostrożność. Tą właśnie drogą Asyż stał się dla wielu symbolem relatywizmu religijnego – dla jednych jako kamień obrazy, dla innych jako długo oczekiwany znak „unowocześnienia Kościoła”. Interpretacje te oczywiście są fałszywe.

Wróćmy do Pisma Świętego. Św. Paweł na ateńskim Areopagu wypowiedział pamiętne zdanie: „Mężowie ateńscy […] widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni.” (Dz 17,22). Dziś potoczna interpretacja tej wypowiedzi wskazuje na jedność doświadczenia religijnego, które Paweł chciał wykorzystać dla dzieła ewangelizacji. Tak jakby mówił – „wy Ateńczycy jesteś bardzo pobożni, tylko brakuje Wam poznać prawdziwego Boga”. Jednak wielce prawdopodobna jest inna interpretacja wedle której Paweł nie mówi o „pobożności”, ale o „zabobonności” ateńczyków (jak wiele zależy od tłumacza!) – co zresztą współgra z innym fragmentem Dziejów Apostolskich gdzie czytamy: „Paweł burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków.”(Dz 17,16). Pozostaje pytanie co mamy czynić dziś, jaką droga ma podążać katolik, czy ma zrezygnować ze swojej odrębności, czy ma machnąć ręką i ogłosić światu, że to „wszystko jedno”, czy Jezus jest Kyrios (Panem), czy może ma iść pod rękę z Mahometem, Buddą i duchami drzew.

 

 

Tomasz Rowiński – historyk idei, redaktor „Christianits”, pracuje w Centrum Myśli Jana Pawła II.


 

 

 

 


Opublikowano 01.11.2009

ZOBACZ RÓWNIEŻ

W listopadzie kontynuujemy nasz projekt „Porozmawiajmy o człowieku”. Uczestników czekają warsztaty pt. „Cisza – prawo czy przywilej?”. Zapraszamy także na debatę „Miasto dialogu”, w ramach której zaprezentowany zostanie raport dotyczący związków religijności i duchowości.
POBIERZ
Publikacją „Świątynia to miejsce spotkania” zapraszamy Was do samodzielnego odkrywania sakralnych przestrzeni, do momentu zatrzymania i indywidualnej zadumy.
Ogłaszamy otwarty nabór tekstów do naszego magazynu „Myśl w Centrum”. Na Wasze teksty czekamy do 15.11.2024 r.
W 51 odcinku podkastu „Słuchając drogi” zapraszamy na rozmowę z Krzysztofem Jarymowiczem, pomysłodawcą i koordynatorem Etnoligi.

Klikając „Zgadzam się” udzielasz zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych dotyczących Twojej aktywności na naszej witrynie w celach analitycznych, zapewnienia prawidłowego działania funkcjonalności z serwisów społecznościowych oraz serwerów treści. Szczegółowy opis celów i zakresu przetwarzanych danych znajdziesz tutaj.