Jan Paweł II spotykając się ze sportowcami, zawsze znalazł sposób, aby skierować wzrok zawodników na sprawy najważniejsze – wg Papieża były to sprawy wiary. Choć obserwatorzy byli przyzwyczajeni do entuzjastycznego odbioru papieskiego przesłania, nie zawsze jednak jego słowa miały okazję paść na podatny grunt. Wizytę u Papieża, jako wielkie rozczarowanie, wspomina Maradona.
Powód? Podarowany mu różaniec, który Jan Paweł II nazwał wyjątkowym, niczym nie różnił się od podarowanych jego matce i żonie. „Zbliżyłem się więc do niego i zapytałem: – Przepraszam, Wasza Świątobliwość, jaka jest różnica między moim i mojej matki? Nie odpowiedział… Tylko spojrzał, poklepał mnie, uśmiechnął się i poszliśmy dalej. Nic więcej!"
Tymczasem Papież w tym, co z pozoru niewielkie, mało znaczące, widział znaczenie nieprzemijające. Być może dlatego w sporcie dostrzegł wyjątkowość charyzmy:
Sport, rozwijając tężyznę fizyczną i hartując charakter, nie powinien nigdy odwracać uwagi tych, którzy go praktykują i cenią, od obowiązków duchowych. Oznaczałoby to bowiem, że człowiek biegnie jedynie po to, aby zdobyć — jak pisze św. Paweł — «koronę przemijającą», zapominając, że chrześcijanin nigdy nie powinien tracić z oczu tej «nieprzemijającej» (por. 1 Kor 9, 25). Należy kultywować wymiar duchowy i harmonijnie łączyć go z różnymi formami rozrywki, do których należy także sport." (28 X 2000 — Jubileusz Sportowców, Aula Pawła VI)
Cztery lata później Papież zwrócił uwagę na misję sportowców: "W naszych czasach wydaje się, że sport jako system jest niekiedy uwarunkowany przez logikę zysku, widowiska, dopingu, bezwzględnej rywalizacji i przemoc. Wy macie za zadanie głosić humanizującą moc Ewangelii w odniesieniu do sportu i dawać temu świadectwo; sport, jeśli uprawiany jest zgodnie z perspektywą chrześcijańską, staje się «zalążkiem» głębokich relacji międzyludzkich i sprzyja budowaniu świata bardziej pogodnego i solidarnego. (26 VI 2004 — Do przedstawicieli Włoskiego Ośrodka Sportu)