MIŁOSIERDZIE – ŹRÓDŁO ŻYCIA
Tomasz Rowiński
Nauczanie Jana Pawła II na temat miłosierdzia Bożego ściśle wiąże się z doświadczeniami wieku XX. Papież nie poruszał się tu jedynie w sferze pojęć filozoficznych: miłosierdzie Boga obejmuje całe dzieje konkretnych ludzkich cierpień i konkretnych ludzkich działań, dotyka realnego ludzkiego doświadczenia. Jan Paweł II proponuje nam radykalną zmianę w myśleniu, mówi, że świat jest inny niż nauczyliśmy się go postrzegać: nasza refleksja musi się skupiać na cierpieniu każdej konkretnej osoby od początku dziejów. Tylko w ten sposób w centrum stanie prawdziwy człowiek. Ostatecznie przecież miłosierdzie jest prawdziwą odpowiedzią Boga na rzeczywisty grzech każdego z nas, na moje i twoje cierpienie, i na moją i twoją samotność w świecie gdzie, jak się wydaje, zło zatryumfowało. „Niezgłębiona tajemnica Bożego miłosierdzia” skłania do tego, by postawić istotne pytanie: „Czy filozofia czerpiąca z ludzkiego doświadczenia może jeszcze poważnie mówić o Bogu, który jest Stwórcą i Zbawcą?”. To zagadnienie ma bardzo dawny rodowód, znajdujemy je już w Pierwszej Księdze Królewskiej, gdzie natchniony autor pyta: „Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi?” Jan Paweł II nieustannie przekonywał nas, że nie tylko jest to możliwe, ale że już się stało. To nieodmienna od wieków teza chrześcijańskiego przewartościowania rzucająca światło nadziei w mrok pogańskiego pesymizmu.
Jan Paweł II poświęcił miłosierdziu i związanemu z nim uzdrowieniu wewnętrznemu człowieka swoją encyklikę Dives in misericordia. Jednym z jej najważniejszych fragmentów jest przeprowadzona tam analiza przypowieści o synu marnotrawnym. „Miłość miłosierna zdolna jest do pochylenia się nad każdym synem marnotrawnym, nad każdą nędzą, nade wszystko nad nędzą moralną, nad grzechem. Kiedy zaś to czyni, ów, który doznaje miłosierdzia, nie czuje się poniżony, ale odnaleziony i „dowartościowany”. […] Przecież syn, nawet i marnotrawny, nie przestał być rzeczywistym synem swego ojca” (Dives in misericordia, 6). Dobro jakie dzieje się w synu to „powrót do prawdy o sobie samym” (tamże, 6) .
Miłosierdzie jest „nadwyżką”, która wyrasta ponad sprawiedliwość. Syn w przypowieści myśli tak oto: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem, uczyń mnie choćby jednym z najemników” (Łk,15,18) W odpowiedzi ojciec obdarowuje syna pierścieniem, symbolem dziedzictwa i synowskiej godności, a także wyprawia ucztę „ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. W ten sposób wspólnota i godność zostają uzdrowione.
Znowu, jak się wydaje, wiara i filozofia spotykają się, gdy staramy się przenieść sprawę miłosierdzia z poziomu przypowieści na poziom refleksji o ludzkim doświadczeniu. Częstokroć słyszy się podnoszony wobec Boga zarzut, że pozwala żyć ludziom głęboko upośledzonym np. umysłowo. Jednak tak jak ewangeliczne uzdrowienie sługi setnika było obrazem uzdrowienia duchowego, tak ludzie upośledzeni fizycznie czy umysłowo są obrazem upośledzenia moralnego wszystkich. Można by wobec tego zapytać dlaczego Bóg pozwolił żyć komukolwiek z nas? Takie pytanie wskazuje jednak na pewne myślenie, które uzależnia człowieczeństwo od takich, czy innych „sprawności”. Spotkania Jana Pawła II z niepełnosprawnymi czy doświadczenie wspólnoty „Arka” Jeana Vaniera, gdzie „zdrowi” żyją z „upośledzonymi”, uczą czego innego. Człowieczeństwo, a więc i szczęście „upośledzonych” zależy od stosunku do nich „zdrowych”. Jeśli relacja jest pełna miłosierdzia i braterstwa , istoty te stają się osobami. Miłosierdzie i braterstwo muszą być dane darmo. Tą darmowością jest często porzucenie niechęci, jaką budzi obcowanie z ludzką chorobą. Ludzie, którzy żyli w Arce twierdzą jednak, że autentyczne zaangażowanie we wspólnotę z upośledzonymi współbraćmi zmieniło całkowicie ich życie. Pokazało jak wielką miłością potrafią odwzajemniać się osoby, które są tak niedoskonałe z naszej perspektywy. Wynika z tego wniosek ogólniejszy: my wszyscy tylko dzięki miłosierdziu wzajemnemu, pamiętając o jego warunkach i bezwarunkowości, przy uznaniu naszej grzesznej kondycji, możemy być ludźmi. Wszelkie miłosierdzie bierze jednak początek u Tego, który „uformował nas z prochu ziemi”, byśmy mogli „dojść do poznania prawdy”. Bez tego miłosierdzia pozostalibyśmy, w zgodzie z literą sprawiedliwości, prochem.
Tomasz Rowiński – historyk idei, pracuje w Centrum Myśli Jana Pawła II, redaktor pisma „Christianitas”, współpracownik Tygodnika „Idziemy”.