Jan Paweł II często używał metafory „dwóch płuc Europy”, w której mocno wybrzmiewa podział na Wschód i Zachód kontynentu. Czy ta koncepcja jest jeszcze zrozumiała dla młodych ludzi? A może „drugie płuco” jest już zupełnie gdzie indziej?
Gdy zabieram się za ten artykuł, na moim biurku leżą bilet do Hiszpanii oraz paszport. Piszę o tym nie po to, żeby pochwalić się urlopem na Costa Blanca albo bałaganem na biurku. Patrząc na nie, zastanawiam się, czy cały czas istnieje różnica między umownymi Wschodem i Zachodem, rozumianymi zgodnie z pojałtańską wizją świata. Jak młodzież postrzega te dwa pojęcia? Czy cały czas istnieje w ich umysłach taka dychotomia?
Na początku chciałbym zastrzec, że kiedy piszę o „dwóch płucach”, nie mam na myśli papieskiej metafory wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa. Kiedy Jan Paweł II w 1988 r. występował w Parlamencie Europejskim, mówił o dwóch płucach Europy – o tak zwanym Zachodzie i Wschodzie, czyli podziale Europy wprowadzonym przez konferencję w Jałcie. Rok po tym wystąpieniu upada Mur Berliński, a w 1991 na Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie zbierają się pielgrzymi z obu stron dawnej żelaznej kurtyny i „Kościół może oddychać dwoma płucami”. W 2004 do Unii Europejskiej wstępuje między innymi Polska.
Nowa generacja nie widzi różnic
Uświadommy sobie jednak, ile lat temu to było. W Parlamencie Europejskim papież wystąpił 36 lat temu, w Częstochowie gościł 33 lata temu. Polska do Unii Europejskiej wstąpiła 20 lat temu. Dwudziestolatek, który słyszał słowa papieża w Parlamencie Europejskim albo modlił się na Wałach Jasnogórskich, powoli zbliża się do emerytury i zapewne niedługo będzie miał wnuki. Nastolatek z 2004 jest już dobrze po trzydziestce. Z kolei obecny licealista nie pamięta rządów SLD i afery Rywina, bo go jeszcze wtedy nie było na świecie. Nie ma prawa pamiętać zamachów na metro w Londynie, premiery filmów z serii Władca Pierścieni, czy nawet wyjścia pierwszego iPhone’a. Czy wobec tego metafora dwu płuc jest jeszcze zrozumiała? Czy różnice między Wschodem i Zachodem są wciąż tak wyraźne? A może ten podział jest już zupełnie nieaktualny i winniśmy wrzucić go do pudła razem z takimi pojęciami jak PGR czy rubel transferowy?
W roku 2000 siła nabywcza przeciętnego Polaka wynosiła 38% tego, co mógł kupić przeciętny Niemiec.
W roku 2000 siła nabywcza przeciętnego Polaka wynosiła 38% tego, co mógł kupić przeciętny Niemiec. Sam pamiętam jak w 2005 r. po raz pierwszy wyjechałem do Anglii i każdą cenę musieliśmy mnożyć przez siedem. Pamiętam to poczucie bycia wręcz ubogim krewnym, kiedy wszedłem do galerii handlowej i po raz pierwszy zobaczyłem, że sklepy takie jak H&M nie są jakimś szczytem luksusu, a raczej źródłem taniej odzieży. Jeśli popatrzymy na nagrania ze Światowych Dni Młodzieży w 1991, łatwo rozróżnimy, z której części Europy przybyli pielgrzymi – wystarczy popatrzeć na ubrania i marki na nich. W 2016, kiedy patrzyłem na młodych w Krakowie, zarówno Polak, jak i Niemiec ubrani byli w ubrania tych samych marek, mieli takie same smartfony i nie było dla nich niczym dziwnym to, że są do siebie bardzo podobni. Czasami, kiedy rozmawiam z młodymi ludźmi, czy mają poczucie większego dobrobytu, kiedy jadą za granicę, to słyszę odpowiedź przeczącą. Większość z nich mówi, że idąc w zachodnich krajach do galerii handlowej, nie muszą nawet patrzeć na mapkę, żeby się odnaleźć, bo przecież wszystkie są takie same. Poczucie bycia wszędzie u siebie sprawia, że te wspomniane we wstępie wakacje w Hiszpanii stały się dla nich czymś naturalnym, a przelot nad całą Europą czymś normalnym niczym wycieczka rowerowa do Kampinosu.
Religijność – jak długo jeszcze?
Może różnica między Wschodem a Zachodem to zachowywanie zasad religijnych? Jak w 2021 r. podawał CBOS, w grupie Polaków w wieku 18-24 regularnie praktykuje 23% populacji (w 2016 niecałe 60%), zaś całkowicie nie praktykuje 36% populacji tej kohorty. Większość młodych osób deklaruje się jako osoby wierzące w coś, niekoniecznie w Boga takiego jak opisuje Kościół katolicki. Prawie 30% młodych Polaków urodzonych po 1997 r. deklaruje się jako ateiści. Jeżeli porównamy te dane z danymi z roku 2015, to zauważymy znaczny wzrost odsetka niepraktykujących i niewierzących. Nie jest to jeszcze wynik tak wysoki jak niemiecki, gdzie 80% młodzieży uważa, że można żyć bez wiary, zaś niecałe 9% jest pewnych istnienia osobowego boga. Co ważne, 43% młodych Niemców to ateiści od urodzenia. Większość młodych Niemców, podobnie jak Polaków, uważa się za osoby religijne, jednak zauważalny jest bardzo duży odsetek niewierzących, zwłaszcza na terenie dawnego NRD. Widzimy więc ogólną tendencję, która jest bardzo podobna – wzrasta odsetek ateistów i osób niepraktykujących. Przemiany społeczne tej rangi nie zachodzą w ciągu nocy, można się jednak spodziewać, że podobne tendencje będą się nasilać. Analiza przyczyn tych zmian to materiał na kilka książek, jednak musimy pamiętać zarówno o utracie wiarygodności Kościoła (tej zawinionej i tej wykreowanej), braku poważnej oferty duszpasterskiej dla młodych (infantylizm duszpasterstwa młodzieżowego, brak dostosowania języka do współczesności, rozmiękczanie przekazu), ale też o ogólnej liberalizacji światopoglądowej, która nie przystaje do nauk głoszonych przez katolicyzm.
Często widuję brak zakorzenienia dziecka w rodzinie spowodowany przez rozwód rodziców i brak porozumienia między nimi.
Może podział Europy na Wschód i Zachód widoczny jest jeszcze w kondycji rodziny? Jeżeli spojrzymy na statystyki, to w roku 2023 w Polsce stosunek ilości rozwodów do ilości zawieranych małżeństw wynosił 30%. Do sądów wpłynęło około 83 tysiące wniosków rozwodowych. Rozpadło się więc tyle par, że powstałoby z nich miasto wielkości Bielska-Białej. Polska dogania w tych statystykach takie kraje jak Wielka Brytania (42%) czy Niemcy (36%). Młodzi ludzie, z którymi rozmawiam, podkreślają często, że nie odczuwają wsparcia ze strony rodziny. Wielokrotnie słyszę o atomizacji i braku więzi między członkami gospodarstwa domowego. Równie często widuję brak zakorzenienia dziecka w rodzinie spowodowany przez rozwód rodziców i brak porozumienia między nimi. Niezwykle bolesne jest obserwowanie młodego człowieka, który mówi, że musi mieć dwie wigilie, bo rodzice nie potrafią się porozumieć. Rozmawiałem raz z młodą osobą, której rodzice znaleźli sobie nowych partnerów. Na moje pytanie, jak się odnajduje w nowej sytuacji, odpowiedziała mi, że nie musi się odnajdywać, bo te związki to są maksymalnie na pół roku, bo ludzie zmieniają partnerów. Mojego pokolenia nie dziwiły rozwody czy ponowne śluby – przecież wielu z nas było w takiej sytuacji, że ich rodzice się rozstali. Łatwość, z jaką obecnie dochodzi do zmian związków, może jednak szokować.
Globalna kawalerka
A może nasz świat zmienił się tak, że nie składa się już tylko z Europy? A może to „drugie płuco” z metafory Jana Pawła II jest gdzieś dalej? Oczywiście. Tę rolę przejmują kraje rozwijające się lub tak zwane globalne południe. Internet, social media, rozwój komunikacji sprawiły, że dla młodych świat sięga daleko poza granice Europy. Kiedy pytam się młodzieży, z jakimi profilami wchodzą w interakcję, okazuje się, że w ich komórkach są kontakty z całego świata. Przewijając rolki na tiktoku, człowiek komentuje tańczącego Francuza, stawia serduszko Kanadyjczykowi i ogląda relację z rozpakowania paczki wenezuelskich słodyczy przez influencera w Tokio. Sam już jestem z pokolenia, które grając online, rozmawiało z graczami z całego świata. Jan Paweł II mówił o „Europie dwóch płuc”, kiedy podział Europy na dwa odrębne światy był bardzo wyraźny. Dziś obserwujemy cały świat składający się z „dwóch płuc”. Tyle że miejsce dawnego Wschodu przejęły kraje rozwijające się. To one mogą stać się duchowym zapleczem współczesnego świata, wnosząc w jego chaos wartości jakże odmienne od naszych. Może to właśnie kraje rozwijające się wybudzą Europę z marazmu spowodowanego przez zbytnie wygodnictwo i europocentryzm. Może to my stajemy się Europą w wiekach ciemnych, której o jej dziedzictwie musieli opowiadać ci straszni „barbarzyńcy” siedzący za limesem?
Tak siedzę nad tym tekstem i zastanawiam się. Ja mieszkałem w globalnej wiosce, pokolenie Z i Alfa mieszka już chyba w globalnej kawalerce. Świat się skurczył. Czy nie przyszedł czas, żeby zaczerpnąć ze słów Jana Pawła II o dwóch płucach i poszukać drugiego płuca w Afryce, Azji albo Ameryce Południowej?
Bartłomiej Miąsko