Ciało ludzkie w historii umiera częściej niż drzewo, umiera wcześniej.
Trwa człowiek poza progiem śmierci w katakumbach i kryptach.
Trwa człowiek, który odszedł, w tych, co po nim przychodzą.
Trwa człowiek, który nadchodzi, w tych, co odeszli.
Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem
I w Tobie.
Karol Wojtyła, Wigilia Wielkanocna 1966
„Gdy ośmielamy się umierać” koncert poetycki
wg Emily Dickinson
scen. Krzysztof Zalewski, reż. Marek Pasieczny,
wyst. Maria Pakulnis
Życie Emily Dickinson podsuwa myśl o paradoksie samotności. Codzienność poetki przebiegała w klaustrofobicznym świecie miasteczka Amherst, w domu pastora Dickinsona i pokoju na piętrze, który przestała opuszczać, unikając kontaktów z ludźmi. Dlatego w pokoju właśnie pragnie umieścić bohaterkę swego spektaklu Krzysztof Zalewski, poddając wiwisekcji samotność, która bywa udręką, ale potrafi też zrodzić metafizyczne dzieło poetyckie.
Poetka, zamykając się na życie zewnętrzne, otwiera się na życie wewnętrzne i koncentruje swą siłę witalną – jak sugerował Stanisław Barańczak – na kontakcie z duszą. Jeśli dusza jest pokojem
o zatrzaśniętych drzwiach – jest to, mimo wszystko, pokój z oknem.
W spektaklu Zalewskiego okno zastępuje szafa, przedmiot życia codziennego i przedmiot magiczny o niezliczonych możliwościach. Przypomina o materialnym wymiarze życia i śmierci, który tkwi w zapachu i w rzeczach pozostałych po człowieku, gdy ten ośmieli się umrzeć… – czy to fizycznie, czy tylko dla świata, jak uczyniła to Dickinson.