10 grudnia 1948 r. została ogłoszona Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela. Dziś mija 60. rocznica tego wydarzenia.
Zachęcamy do przeczytania refleksji na ten temat Tomasza Rowińskiego – historyka idei, doktoranta w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Tekst ukazał się w tygodniku „Idziemy” w numerze 50 (171), z dnia 14 grudnia 2008 r.
* * *
Czy to koniec praw człowieka?
Kiedy 10 grudnia 1948 roku Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło i ogłosiło Powszechną Deklarację Praw Człowieka, nikt chyba nie spodziewał się, jakiego typu konflikty i spory będą się toczyły wokół tego dokumentu 60 lat później. Istniały wątpliwości czy Deklaracja będzie powszechnie przestrzegana, zmartwienie budził też fakt, że od jej poparcia wstrzymało się kilka krajów bloku komunistycznego, a także RPA i Arabia Saudyjska. Dziś zimnowojenny układ sił na świecie jest już historią, Republika Południowej Afryki odrzuciła politykę apartheidu. Mogłoby się wydawać, że największym z kłopotów światowego ruchu praw człowieka są właśnie kraje arabskie, które trwają w obojętności wobec ustaleń Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednak sprawy w ostatnich czasach przybrały zupełnie inny obrót. Nie chodzi tylko o przestrzeganie praw człowieka, ale o zasadnicze pytanie, co one oznaczają. Jak je rozumieć? Na tym tle rozgrywa się być może jedno z istotniejszych współczesnych starć pomiędzy cywilizacją śmierci i cywilizacją życia.
Genezą powstania Deklaracji było powszechne na świecie w latach czterdziestych poczucie, że tragedia II wojny światowej wymaga trwałego ustalenia i zagwarantowania podstawowych praw człowieka. Prawa te, przyjęte przez wszystkie państwa, miały się stać fundamentem nowego ładu światowego i sprawiedliwości. Jak formułuje to Preambuła do Deklaracji: „uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich członków wspólnoty ludzkiej jest podstawą wolności, sprawiedliwości i pokoju świata”. Do praw, jakie zostały zawarte w dokumencie, zaliczono między innymi prawo do życia, wolności (także wolności słowa, poglądów, wolność religijną) i bezpieczeństwa (artykuł 3), ochronę przez niewolnictwem (4), torturami (5), równość wobec prawa i równego dostępu do ochrony prawnej (7), prawo do ochrony życia prywatnego (12), prawo do zawierania małżeństwa i posiadania rodziny (16). Ponadto artykuł 16 w punkcie 3 stwierdza, że „rodzina jest naturalną i podstawową komórką społeczeństwa i ma prawo do ochrony ze strony społeczeństwa i Państwa”.
Prawa Człowieka zostały spisane w oparciu o koncepcję prawa naturalnego, która pochodzi niemal bezpośrednio z Dekalogu, a także z takich fundamentów cywilizacji europejskiej, jak myśl Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu. Można ją spotkać także w systemach etycznych innych wielkich kultur. Dlatego też papieże Paweł VI i Jan Paweł II śmiało występowali i nawoływali do przestrzegania praw człowieka, widząc w nich prawdziwe narzędzie budowania sprawiedliwego ładu światowego, ale także poszanowania praw narodów, które wynikają z poszanowania praw jednostki. W październiku 1979 roku, w czasach, gdy świat podzielony był zimnowojennym konfliktem, na forum ONZ Jan Paweł II posługiwał się takimi oto słowami: „Pokój to myślenie o innych ludziach, to budowanie sprawiedliwości i podejmowanie prób budowania takiej polityki, która uszanuje każdego człowieka. (…) Pierwszy rodzaj systematycznego zagrożenia praw człowieka wiąże się z rozległą dziedziną podziału dóbr materialnych, który bywa często niesprawiedliwy. (…) Drugi rodzaj zagrożenia to różne formy niesprawiedliwości i krzywdy, wyrządzanej duchowi ludzkiemu. Można bowiem ranić człowieka w jego wewnętrznym stosunku do prawdy, w jego sumieniu, w sferze jego przekonań i światopoglądu, jego wiary religijnej, wreszcie w sferze tzw. swobód obywatelskich, o których stanowi równouprawnienie wszystkich bez dyskryminacji ze względu na pochodzenie, rasę, płeć, przynależność narodową, wyznaniową, przekonania polityczne itp.” Jednak w roku 1995, podczas drugiej wizyty w ONZ, można było w wypowiedzi papieża usłyszeć także inne tony. Papież mówił o wolności, która nie może być samowolą, ale musi być uszlachetniana przez prawo moralne zapisane w sercu każdego człowieka. Już wtedy wiele wskazywało na to, że zbliża się kryzys praw człowieka rozumianych w perspektywie Dekalogu i prawa naturalnego. To, co w połowie lat dziewięćdziesiątych kiełkowało, za czasów Benedykta XVI stało się sytuacją jawnego konfliktu.
Problem dotyczy interpretacji poszczególnych artykułów Deklaracji, która faktycznie polega na dodawaniu do niej treści, które nie są w niej zawarte. Interpretacje te, w duchu relatywistyczne, podważają także intencje autorów dokumentu. Organizacje proaborcyjne nieustannie wzywają do uznania zabijania nienarodzonych za powszechne prawo człowieka. Znajdują one poparcie finansowe w potężnych fundacjach, które wpompowują w te działania ogromne fundusze. Lewica, która zwykle występuje przeciw wszelkiego rodzaju „korporacjom”, nie widzi, że tym razem wchodzi w kooperację z siłami interesu, które traktują aborcję jako narzędzie ekonomicznej i społecznej dominacji, a nie żadne prawo człowieka. Producenci antykoncepcji, pornografii i inni, których nie warto tu wymieniać. To, czego nie potrafią zauważyć tędzy ideolodzy lewicy, dobrze, choć z dużą delikatnością, powiedział na forum ONZ Benedykt XVI: „Zasługą Powszechnej Deklaracji jest to, że pozwoliła ona rozmaitym kulturom, formułom prawnym i modelom instytucji skupić się wokół fundamentalnego rdzenia wartości, a więc i praw. Dziś jednak należy zdwoić wysiłki, bo stoimy w obliczu nacisków, zmierzających do tego, by zinterpretować na nowo podstawy Deklaracji, zaszkodzić jej wewnętrznej jedności i ułatwić odejście od ochrony godności ludzkiej dla zaspokojenia zwykłych interesów, często partykularnych”. Niestety zwolennicy cywilizacji śmierci znajdują również zwolenników także wśród innych instytucji, które w naturalny sposób odpowiedzialne są za ochronę praw człowieka. Ile protestanckich wspólnot kościelnych pozostaje obojętnych wobec zabójstw w łonach matek? W kwietniu bieżącego roku zgromadzenie parlamentarne Rady Europy uchwaliło rezolucję ogłaszającą nieograniczony dostęp do aborcji za bezwarunkowe prawo człowieka. Szczęśliwie rezolucja ta nie ma mocy obowiązującej, ponieważ na głosowanie przybyło jedynie 185 z 318 deputowanych. Pat Buckley z Organizacji Ochrony Nienarodzonych Dzieci, obecna podczas posiedzenia, powiedziała: „Dzień dzisiejszy jest tragiczny dla całej Europy. Jedynym pocieszeniem jest to, że rezolucja nie jest prawnie obowiązująca”. Oprócz interpretacji prawa do życia jako prawa do aborcji mamy jeszcze jeden przypadek, który jest oczywistym zaprzeczeniem dotychczasowego rozumienia praw człowieka. Chodzi o podważanie faktu, że rodzina jest podstawą społeczeństwa. Zapis ten nie jest właściwie negowany wprost, ale dokonuje się przez zmianę znaczenia tego, czym jest rodzina. Rodziną bowiem okazuje się w ustach urzędników ONZ także związek homoseksualny. Bystrzy obserwatorzy pytają ironicznie, czemu z taką sympatią nie spotykają się poligamiczne małżeństwa muzułmanów? Oczywiste jest natomiast, że wzmacnianie wpływów homoseksualnych osłabia rodzinę, która jako jedyna stanowi źródło powstawania kolejnych pokoleń, a także prawidłowego rozwoju ich przedstawicieli.
Obchody 60. rocznicy proklamacji Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka są okazją dla radykalnych organizacji do złożenia wniosku o uznanie aborcji prawem człowieka. Taką opinię wyrażał już wcześniej Austin Ruse, prezydent C-FAM (Catholic Family & Human Right Institut) jedynej przy ONZ organizacji pro-life. Organizacja ta była koordynatorem międzynarodowej akcji zbierania podpisów pod petycją za życiem. Zawiera ona interpretację praw człowieka w zgodzie z zasadami chrześcijańskimi i humanistycznymi. Ruse ma nadzieję, że kilkaset tysięcy zebranych podpisów stanowi cucący prysznic dla tych, którzy chcieliby rozmontować prawa człowieka w ich dotychczasowym rozumieniu. Konieczne jest zachowanie ich w sensie zgodnym z najszlachetniejszymi fundamentami ludzkiej moralności. Proponowana treść dokumentu rocznicowego przygotowanego przez C-FAM zawiera dwa punkty precyzujące zapisy zawarte w Deklaracji, które czynią ją oczywistą. Odpowiednie uznanie należy się:
1. Prawu do życia każdej istoty ludzkiej, od poczęcia do naturalnej śmierci, prawu każdego dziecka do bycia poczętym, narodzonym i wychowanym w rodzinie zbudowanej na małżeństwie kobiety z mężczyzną, będącej naturalną i podstawową komórką społeczeństwa,
oraz
2. Prawu każdego dziecka do bycia wychowanym przez jego rodziców, którzy mają pierwszeństwo i podstawowe prawo do wyboru rodzaju nauczania, którym objęte będą ich dzieci.
Niezależnie jednak od wyniku tej bitwy musimy pamiętać, że zmagania o godność życia ludzkiego nie mogą ustać nawet, jeśli w Krzyżu otrzymaliśmy zapowiedź ostatecznego zwycięstwa nad nieprawością.
Tomasz Rowiński
Skrócony tekst ukazał się w tygodniku „Idziemy” nr 50 (171) numerze naszego tygodnika na 14 grudnia 2008 r.