Dziś w Kościele Katolickim obchodzone jest podwójne święto – Ofiarowania Pańskiego, zwyczajowo zwane świętem Matki Bożej Gromnicznej, oraz Dzień Życia Konsekrowanego. Zarówno wszystkie małżeństwa, jak i osoby konsekrowane kierują więc dziś szczególnie swą uwagę na Bożą Rodzinę z Nazaretu.
Ciekawe jest, jak różnie w historii chrześcijaństwa przedstawiano ją w teologii. Kapucyn o. Ksawery Knotz zauważa, że ikonografia Świętej Rodziny ma swoją historię, rzadko jednak można spotkać obraz, z którego bije bliskość i czułość między jej członkami. To tak, jakby dawanie wyrazu swojej miłości było niegodne osoby wybranej przez Boga. Z drugiej strony – stwierdza o. Knotz – duchowość małżeństwa inspirowana życiem św. Rodziny ma wiele cennych elementów, choćby pokazanie ludzkiej miłości przepełnionej Duchem św. albo wiary w Boga pośród przeciwności.
Dr Ksawery Knotz (ofm cap), znany w Polsce z promowania chrześcijańskiego modelu małżeństwa i rodziny, zauważa: „Nie można jednak stawiać małżeństwa Józefa i Maryi za wzór dla małżonków katolickich w aspekcie życia seksualnego. Dlatego Jan Paweł II swoją Teologię Ciała opiera na całkiem innym pomyśle: na odkryciu mężczyzny i kobiety jako pierwotnego znaku miłości stworzonego przez Boga w akcie stworzenia (Adam i Ewa). Znak mężczyzny i kobiety, widoczny dzięki ich ciałom jest przez Chrystusa podniesiony do rangi sakramentu Zbawienia, czyli staje się nie tylko znakiem ludzkiej miłości, ale także znakiem obecności Boga w ludzkiej miłości. Jak uczy nas Kościół, Bóg wciela się we więź, którą tworzą mężczyzna i kobieta. Więź ta obejmuje nie tylko rozmowę, wspólną pracę, ale także i życie seksualne. Dlatego wyraża się i tworzy także w czasie aktu małżeńskiego. O świętej Rodzinie papież wspomina tylko w jednym akapicie obszernej Teologii Ciała jako pięknym wzorze komunii osobowej. Nie jest to przypadek, że opis miłości św. Rodziny nie jest przykładem centralnym, na którym opiera się teologia małżeństwa według Jana Pawła II, ale bardzo krótkim wątkiem, można by go nawet nazwać marginalnym, w systematycznym wykładzie. Papież Jan Paweł II nie popełnił błędu doktrynalnego pokazując wzór czystości małżeńskiej, eksponując przykład zwykłych ludzi – Adama i Ewy na wzór czystości małżeńskiej, ponieważ ci pierwsi ludzie współżyli seksualnie jak każde małżeństwo.
W Polce mamy tylko jednego teologa, ks. prof. Bajdę, który powołuje się na ideał życia św. Rodziny, aby argumentować, że prawdziwa miłość i świętość nie musi wiązać się z życiem seksualnym, czyli, że małżeństwo, które się kocha może się realizować bez współżycia seksualnego. Józef i Maryja przecież nie współżyli, a się kochali.
Twierdzenie, że można się kochać ale nie współżyć jest prawdziwe, gdy się odnosi np. do choroby jednego z małżonków, która uniemożliwia współżycie. Twierdzenie to jest jednak dogłębnie fałszywe, gdy jest wykorzystywane, aby pomniejszyć rolę współżycia seksualnego w małżeństwie na korzyść bardziej «duchowych», czyli już nie seksualnych wyrazów miłości. Oczywiście za wzorem Józefa i Maryi. Wzór ten ciągle inspiruje do głoszenia poglądu, że o seksualności nie trzeba dzisiaj bezpośrednio mówić, aby życie seksualne małżonków było udane i szczęśliwe (aluzja ks. prof. Bajdy do mojej działalności). Szczęśliwe życie seksualne samo się pojawi, gdy ludzie będą się naprawdę kochać, tak jak kochali się Maryja z Józefem. Ks. Profesor wierzy, że prawdziwa miłość sama rozwiąże wszelkie problemy, jakie się pojawią w życiu seksualnym bez konieczności szczegółowej wiedzy na temat seksualności, męskości i kobiecości. Pogląd ten jest naiwny i oderwany od życia. Ks. Bajda na szczęście nie nawołuje, za przykładem św. Rodziny, do zakładania białych małżeństw, które rezygnują całkowicie ze współżycia seksualnego, ale chce uczynić z realnego życia seksualnego temat tabu, powołując się nie na kulturową pruderię swojego pokolenia, ale na przykład św. Rodziny. A to już jest niebezpieczne”.
Tymczasem, jak zauważa kapucyn, Św. Rodzina jako wzór zaprzestania życia seksualnego była eksponowana swego czasu przez ludzi, którzy uważali, że współżycie seksualne pojawiło się po grzechu pierworodnym, czyli w wyniku działania samego Diabła. Pomysł na współżycie seksualne nie może pochodzi więc, wg nich, od Boga a współżycie seksualne jest owocem ciężkiego grzechu, którego konsekwencje trwają aż po dzień dzisiejszy. Natomiast ludzie muszą niestety współżyć seksualnie, ponieważ winni rodzić dzieci. Przeciwstawienie aseksualnej czystości rajskiej i brudu współżycia seksualnego – podkreśla o. Knotz – jaki pojawił się po raju budziło zainteresowanie, wśród zwolenników tych kuriozalnych poglądów, w jaki sposób ten rajski Boży człowiek okazywał sobie miłość i się rozmnażał? "Te kuriozalne rozważania nakierowały ich refleksję na przykład małżeństwa Maryi i Józefa. Uznali po prostu, że po wiekach ohydy współżycia „uprawiania brudnego seksu” Bóg przywrócił wreszcie u Maryi, wyjętej spod skutków grzechu pierworodnego, prawdziwie Boski sposób poczęcia człowieka – poprzez samo Słowo. Z tego poglądu wywodzi się ideał „białego małżeństwa” – życia w małżeństwie bez współżycia seksualnego traktowany jako najbardziej doskonała realizacja pierwotnego zamiaru Boskiego i osiągnięcie na powrót, tym razem po urodzeniu dzieci, poziomu duchowego zbliżonego do życia Józefa i Maryi. Trzeba znać ten pogląd, aby rozumieć, że wszelkie patologie małżeństwa związane z życiem seksualnym, jakie przenikały do Kościoła próbowały się „ochrzcić” powołując się na życie św. Rodziny. (…)
Próba powiedzenia ludziom, że punktem wyjścia rozważań nad seksualnością ma być Niepokalanie Poczęta Dziewica i św. Józef, który nigdy nie współżył ze swoją żoną, nie dość, że Niepokalaną, to jeszcze Dziewicą, jest i straszne, i śmieszne. Jest tak samo sensowne i logiczne jak postulat, aby na przykładzie św. Rodziny propagować nowy model ewangelicznej rodziny – małżeństwa z jednym dzieckiem. Wielu niedojrzałych, najczęściej nie zdolnych do małżeństwa katolików (a także księży infantylnie przeżywających celibat) zachwycają przykłady miłości, w których o seksie nie ma mowy. Przy okazji trzeba wiedzieć, że w przypadku Maryi i Józefa o akcie seksualnym nie może być mowy z racji głęboko teologicznych, a nie z niechęci do życia seksualnego jako czegoś złego, niegodnego nawet do mówienia o nim. Józef i Maryja nie mogli współżyć z tego powodu, że Jezus jako Syn Boży nie mógł być poczęty w akcie seksualnym ziemskich rodziców, bo byłby wtedy zwykłym człowiekiem – synem Adama. [Jezus nie mógł mieć także żony, bo Bóg Ojciec, który Go posłał na ziemię, aby objawił swoją miłość nie daje życia i miłości poprzez stosunki seksualne (bogowie pogańscy na wzór człowieka), ale poprzez Słowo. Jezus jako Syn Boży, który przyszedł na ziemię ukazywał sposób działania Boga Ojca]. Decyzja nie współżycia Józefa i Maryi była więc związana z ukazaniem podstawowej prawdy wiary o Bóstwie Jezusa, a nie z racji odrzucenia życia seksualnego jako czegoś gorszego wobec „duchowej” miłości. Żadne małżeństwo nie ma i nie będzie miało misji wychowania Syna Bożego i nie będzie wypełniało zadań rodzicielskich wobec Jezusa Chrystusa. Nie ma więc powodu, aby naśladowało św. Rodzinę w aspekcie rezygnacji ze współżycia seksualnego. Swoją miłość małżonkowie mają okazywać w sposób ludzki, czyli także poprzez współżycie seksualne – stworzone dla ludzi przez samego Boga od samego początku.
Życie małżeńskie, łącznie z seksualnym, jest podniesione do rangi sakramentu, czyli znaku objawiającego miłość Boga. Próby okrajania małżeństwa katolickiego z seksualności nie świadczą o czystości księży „teologów”, ale o dewocji, psychicznej kastracji, która prowadzi do poniżenia sakramentu małżeństwa przez pozorne wywyższanie wyidealizowanej duchowej miłości, ponad „brudną” rzeczywistość seksualną. Takie poglądy głoszą ludzie niedojrzali, którzy tym samym udowadniają jak niedojrzale przeżywają swoją seksualność, w negacji wartości życia seksualnego, w jego zaprzeczeniu. Dla nich życie seksualne jest mało znaczącym dodatkiem do prawdziwej miłości. Jest też w tym myśleniu ślad niechrześcijańskiej gnozy, która zawsze uważała, że to co duchowe nie może być cielesne – odkrycie Boga w życiu ludzkim nie może iść w parze z odkryciem Jego obecności w seksie małżeńskim, bo są to dwa odrębne bieguny, całkiem inne, wykluczające się rzeczywistości, nigdy ze sobą nie mogące się spotkać.
Musimy być wyczuleni na próby używania przykładu św. Rodziny w celu zdyskredytowania aktywności seksualnej w małżeństwie i zarazem działalności odwrotnej – dowartościowaniu kosztem aktu małżeńskiego wyboru wstrzemięźliwości seksualnej jako znaku „prawdziwej” cnoty czystości. Ten typ patologicznej i anty-małżeńskiej wrażliwości rozumiejący „czystość” jako zaprzestanie współżycia seksualnego na wzór św. Rodziny rodzi wiele kolejnych pseudokatolickich poglądów, np. że współżycie seksualne nie jest w małżeństwie ważne, a na pewno mniej ważne niż wstrzemięźliwość; że we współżyciu seksualnym nie objawia się cnota czystości; że powinniśmy się kochać naprawdę duchowo, a taka miłość może się obejść bez współżycia seksualnego. Gdy się nie może obejść bez niego, nie jest już prawdziwą, czystą, bezinteresowną miłością. Jest egoistyczna, brudna. Ideałem jest wtedy ukazywanie Boskiej miłości agape – czystej, aseksualnej. Ci którzy tak robią (…) nie zdają sobie sprawy, że miłość ta bez miłości zwanej erosem – ludzkiego pragnienia upojności, pasji tworzenia, zakochania, jest oderwana od człowieka, jest mu obca. Jest wprost nieludzka. Błąd odrywania się chrześcijaństwa od erosa, krytykuje papież Benedykt w encyklice Deus caritas est. W odrealnionych tekstach niektórych teologów o prawdziwej czystości małżeńskiej, erosa w ogóle nie ma. Ani ludzkiego, ani Boskiego – Bożej miłości podobnej do miłości zakochanych w sobie ludzi, którzy nieustannie tęsknią za sobą. Nic dziwnego, że gdy tak się myśli mistyka i akt seksualny wydają się już w ogóle nie do pogodzenia, czyli o realnym spotkaniu z Bogiem w kontekście życia seksualnego nie ma co mówić.”
Dr Ksawery Knotz (OFM Cap.)
Fragmenty artykułu „Przykład św. Rodziny używany do dyskredytowania życia seksualnego” pochodzą z portalu Szansa na spotkanie, na odwiedzenie której serdecznie zapraszamy! (www.szansaspotkanie.pl)
Centrum Myśli Jana Pawła II zaprasza z kolei wszystkich zainteresowanych tematyką teologii ciała i ludzkiej seksualności na seminarium poświęcone temu zagadnieniu – „Teologia ciała. Płeć a sprawa społeczna”. Prowadzący – dr Aneta Gawkowska (ISNS UW). Warsztaty te odbywają się w ramach projektu Logos Zaangażowany.
Więcej można znaleźć TUTAJ.